poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Poezja klozetowa

Oto stworzone prze mnie w zeszłym roku narzędzie do walki z niegaszeniem światła w pewnym ustronnym miejscu w pracy:


A na powyższy wierszyk kolega Commanddos z forum Saabturbo odpowiedział :

Bardzo ci wciapne wierszydło wyszło
Pewno pod klopem ci czekać przyszło
Wucet zajęty gdyż światłem świeci
Tobie po nodze strużka już leci

Muszę więc przyznać. Śmierdząca sprawa.
Kończy się zatem dobra zabawa
W podkówkę sycząc wykrzywiam usta
Ja się posikam - bardaszka pusta.....

Zimmering puszcza, już ledwo stoję
Ale przeszkadzać się komuś boję
I poleciało.... Galotym zrosił
Bo jakiś jemioił światła nie zgasił


A oto moja odpowiedź:

Na szczęście po nodze mi nie pociekło,
Lecz to czekanie to istne piekło.
Myślisz, że w środku ktoś siedzi na tronie
I musisz sterczeć w kolejki ogonie.
A gdy zapukasz i ktoś będzie w środku,
"Przecież się światło pali, ty młotku!
Zajęte! Nie widać? krzyknie ze złości,
I znów trzeba czekać w nieskończoności.
Zawsze jest źle, jakkolwiek postąpisz,
Zapukasz, czy czekasz, aż w końcu zwątpisz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz